Minglawa! To słowo jako pierwsze przychodzi mi na myśl kiedy opuszczamy republikę Myanmaru. Ten krótki i melodyjny wyraz, to nic innego jak pozdrowienie w lokalnym języku. Coś jak nasze dzień dobry czy cześć. Używaliśmy go praktycznie codziennie w kontaktach z lokalną ludnością. Nauczyliśmy się jeszcze kilku innych, pojedynczych słów, jednak to za mało, aby swobodnie poruszać niektóre tematy.
Birma
Z wizytą w Bagan
Gdy wcześniej słyszałam o Birmie w mojej głowie przewijały się obrazki świątyń, mnichów w czerwonych strojach i pomalowane na biało twarze. I choć już od kilku dni jesteśmy w Birmie, ciągle do pełności obrazu brakuje mi czegoś. To „coś” mam nadzieję znajdę w Bagan, do którego właśnie wjeżdżamy.
Dzień z życia rowerzysty w Birmie
Dziś będzie nieco inny post. Miało być co prawda o świątyniach w Bagan, ale mogą one nieco poczekać. Chcę Wam bowiem przybliżyć jak wyglądał nasz zwykły dzień w Birmie. Z jakimi problemami musieliśmy się zmagać i co wywoływało uśmiech na naszych twarzach. Pisząc to teraz, z perspektywy czasu, kiedy jesteśmy już w Polsce, wszystkie te problemy i sprawy, które wtedy zaprzątały nam głowę, stają się takie jakieś błahe, czasami nierealne. Jednak przyznam szczerze, że wtedy nie zawsze było mi do śmiechu. Zatem cofnijmy się w czasie do upalnego marcowego poranka i zajrzyjmy do naszego namiotu, który spowity jest jeszcze poranną mgłą. Zapraszam.
Łodzią przez Birmę
Jak tylko zatrucie ustąpiło postanawiamy ruszyć w dalszą drogę. Mamy szczęście, bo płaski teren nie daje nam mocno w kość. I dobrze, bo czuję się jeszcze słaby po chorobie, a temperatura waha się w Birmie na poziomie rekordowych, polskich upałów.
Lądowe przejście graniczne pomiędzy Indiami a Birmą. Pierwsze wrażenia i informacje praktyczne
Budzę się wczesnym rankiem, nie mogąc już zmrużyć oka. Odplątuję się z wiszącej nad moim łóżkiem moskitiery i zabieram za wybudzanie Szymona, co ostatnimi czasy staje się coraz trudniejsze. Zza okna hostelowego słychać już pierwsze odgłosy ulicy. Czuję radość i zdenerwowanie jednocześnie. Przed nami nowy kraj. Kraj, który od wielu miesięcy chodzi mi po głowie, ciekawi, kusi i jednocześnie wywołuje obawę, czy aby nie jadę tam za późno. Co zastanę na miejscu? Czy wszystko o czym mówią napotkani turyści i co wyszukuję w Internecie jest prawdą? Ogrom pytań, na których odpowiedź czeka na mnie po drugiej stronie starego, stalowego mostu, na samym końcu miasteczka.