Jedzenie w Tajlandii

Dziś chcemy Wam troszkę poopowiadać i zarazem pokazać jak wygląda jedzenie w Tajlandii. Pokażemy co i w jakich miejscach już jedliśmy. Smacznego!

Na wstępie dodam, iż wszystkie zawarte tu potrawy pochodzą z ulicznych knajpek lub sklepików więc nie doszukacie się tu wykwintnych dań. Jedzenie przeważnie robione było na miejscu, więc mieliśmy okazję zobaczyć jak jest przygotowywane. Choć tak sobie myślę, że czasami lepiej, abyśmy tego nie widzieli. Ale cóż. Jak człowiek głodny, to zje wszystko.

Mięso

Tu zdecydowanie ja testowałem wszelkie potrawy. Do wyboru w przydrożnych knajpkach/straganach będziecie mieli:

– mięso wieprzowe na patyczkach. Dobre w smaku przy założeniu, że ciepłe. Mięso może być polane według upodobania sosem (słodko-kwaśno-ostrym). Miejscowi często dokupują do tego ryż. To jest zdecydowania najszybsza i najtańsza potrawa w Tajlandii. Na naszej trasie występowała ona najczęściej. Ponieważ uzależniony jestem od mięsa preferowałem właśnie taki zestaw tyle, że złożony z 3 patyczków.

– mięso w kuleczkach na patykach z dodatkiem sosu. Coś na wzór naszego mielonego,

– parówki na patyku,

– kiełbaska na patyku,

– udko kurczaka,

– kurczak pieczony. Duży kawał mięcha. Występuje przeważnie w rejonach turystycznych,

– krewetka na patyku (pieczona na gorącym oleju),

– wątróbka (przeważnie z ryżem lub w zupie),

– wołowina w zupie. Często mieszanka mięs.

 Słodkości

Słodkie pieczone potrawy z przydrożnych knajpek/straganików to między innymi:

– pieczone banany (w moim mniemaniu najlepsze ze słodkich rzeczy). Sprzedawane na wagę (na oko) w woreczkach,

– pieczony ryż z dodatkiem banana. Całość zawinięta w liściu,

– rurki słodkie bez nadzienia (kupić je można już zapakowane w woreczkach),

– banany suszone (w różnej postaci),

– kuleczki z bananów.

W większych bardziej turystycznych miejscach można nawet otrzymać ciasta/placki domowej roboty. My ich jednak nie próbowaliśmy, więc w tym przypadku zdania nie mamy. Jednak na nasze oko nie cieszyły się one zbytnim popytem.

Ponieważ klasyczne batony (Snickers/Mars itp.) są dwa razy droższe niż w Polsce warto (jeżeli ktoś jest uzależniony od nich) przywieźć je z Polski.

 Owoce

– oczywiście banany,

– kokosy,

– limonki,

– cytryny,

– pomarańcze,

– mandarynki,

– arbuzy,

– ananasy i wiele innych.

Wiem dobrze, że wszystkich potraw ze stoisk nie wymieniłem. Po prostu wszystkich nie jedliśmy, bądź nie wiemy jak się nazywają. Po tajsku nie umiemy, a nie chcemy Was wprowadzać w błąd. Możecie za to obejrzeć sobie galerię na końcu wpisu i zobaczyć jak wyglądają kramiki przy drogach i na miejskich ryneczkach.

Jeżeli jedzenie w w/w postaci do Was nie przemawia, a może po prostu Wam nie smakuje, możecie zawsze skorzystać z sieci sklepów „7 Eleven”. W nim znajdziecie różne gotowe hermetycznie zamknięte potrawy. Obsługa sklepu podgrzeje je dla Was na miejscu w mikrofali lub tosterze. Będziecie wtedy pewni, że żadnego choróbska do domu nie przywieziecie, a jednocześnie gęsto zaludnione placówki tego sklepu pozwolą Wam przeżyć bez lokalnego jedzenia.

Oczywiście przy stacjach benzynowych znajdziecie także różne knajpki oferujące różne jedzenie. Ceny jednak są wyższe od lokalnych potraw, a często też okazuje się, że wielu pozycji z ich oferty po prostu nie ma.

Z mojej strony mogę dodać, iż staraliśmy się stołować w miejscach do których chodzi dużo miejscowych osób. Piliśmy wodę tylko butelkowaną oraz unikaliśmy lodu. Staraliśmy się odrzucać wszystkie dodatki (nie okrojone lub nie ugotowane). Wszystko po to, aby nie nabawić się żadnego rozstroju żołądka. Jak na razie dobrze nam idzie. Po ponad 2 tygodniach nic nam nie jest. Trzymajcie kciuki, aby było tak do końca wyprawy.

Czy warto więc stołować się na ulicy? Jeżeli nie jesteś wykwintnym smakoszem i chcesz poznać Tajlandię od strony kulinarnej, to jak najbardziej tak. Jeżeli obawiacie się, że dania tajskie są zbyt ostre, to zawsze możecie poprosić o patyczki z mięsem bez sosu. W przypadku dań w knajpkach, sosy są na stołach osobno, więc nie ma obawy o to, że dania będą za ostre.

A może Wy możecie polecić jakieś tajskie dania/owoce lub słodycze, które koniecznie musimy spróbować?


 

PODOBAŁ SIĘ TOBIE TEN WPIS?

Jeśli tak, to zarejestruj się aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach związanych z naszymi podróżami. Nie ujawnimy nikomu Twojego adresu!

Szymon

Rower, góry i lampiony – to jego świat u boku żony!

4 myśli na temat “Jedzenie w Tajlandii

    1. Pachniał normalnie. Tzn nie śmierdział. Wrażenia na mnie nie zrobił. Słodkawy w smaku. Nie wiem, może są różne odmiany tego owocu?Ja innych nie spotkałam. Dla mnie hitem w Azji są banany. Dojrzałe i słodkie.

  1. Jak objecie się tymi smakołykami, to potem nawet nie spojrzycie na kaszankę albo kiełbasę krakowską. Powodzenia.

Komentarze są zamknięte.