Północny Laos kołem się toczy

Przyznam szczerze, że zastanawialiśmy się z Anią, czy nie ominąć północnego Laosu. Powód? Każdy napotkany rowerzysta, który przejechał ten kraj opowiadał o północnych, górzystych terenach, które dały mu w kość. Ostrzegano nas także o wypalanych w marcu trawach, czego efektem są gęste dymy, potrafiące dusić i nie pozwalać rozkoszować się widokami. Ponieważ plan zwiedzania Laosu przypadł właśnie na marzec, był to dla nas problem. Dodatkowo napominano nas, abyśmy uważali na ciężarówki, które nie umilają jazdy rowerzystom, a wręcz są niebezpieczne dla nich. Główne drogi posiadają betonowe, głębokie rowy zamiast pobocza, także ratunek przed tymi kolosami może się skończyć nie mniej tragicznie.

(więcej…)

Czytaj więcej

Sabajdi Laosie!

Siedzę właśnie na asfaltowym poboczu. Po drugiej stronie laotańskie kobiety sprzedają warzywa i owoce zatrzymującym się wypasionymi furami Chińczykom. Do granicy z Chinami już tylko 40 kilometrów asfaltową drogą. Ale to wszystko jest jakieś inne, cieszy mniej, nie ekscytuje tak bardzo. Jestem zmęczona, cała brudna od kurzu, który z łatwością przylepia się do zlanego potem ciała, ale mimo to czuję się szczęśliwa. Właśnie zrobiłam coś, co jeszcze nie tak dawno wydawało mi się nierealne. Wiem, że dla niektórych to nic wielkiego, ale dla mnie znaczy sporo.

(więcej…)

Czytaj więcej