Kambodżańskie jedzenie

Tym razem chcemy Was zabrać w kulinarną podróż po Kambodży, która pomimo swojej biedy ma wiele do zaoferowania. Będzie barwnie, a czasami nawet kontrowersyjnie. Jednak naszym zdaniem warto poświęcić czas będąc w tym kraju, aby skosztować lokalnej kuchni i zgubić się gdzieś na lokalnym targowisku.

Potrawy w Kambodży nie różnią się mocno od tych z Tajlandii. Ponownie dania oparte są na zupkach i potrawach z ryżem. Z nowości jakie zauważyliśmy na lokalnych targowiskach i przydrożnych straganach wyróżnić należy:

– świeże pieczywo (nasze podłużne bagietki). I nie są to tak zwane gąbki tylko normalne bagietki jak z naszych piekarni,

– smażone owady lub chrabąszcze,

– pająki (rzadko ale czasem się pojawiają),

– jajka z niespodzianką. To jedna z nielicznych rzeczy, których nie spróbowaliśmy i nie dlatego, że nie mogliśmy tego kupić. Prawie na każdym rogu można było je dostać. Tylko jak już otworzyliśmy jedno jajko siły nas opuściły. Spójrzcie zresztą na sam koniec galerii jak to wyglądało.

Zdziwiliśmy się troszkę, bo nie spodziewaliśmy się, że Kambodża okaże się dla naszych portfeli nieco droższa (szczególnie pod kątem kupna jedzenia) w porównaniu z Tajlandią. Niektóre produkty są nawet droższe niż w Polsce. Przykładowo woda (butelka 1,5l) kosztuje tu 0,6-1$. Popularne w Polsce jabłka to koszt 2$/kg. Podobnie jest z mandarynkami czy pomarańczami. Najlepiej z owoców kupować banany ponieważ za ich kiść płaci się ok 0,5$. Tak wysokie ceny owoców prawdopodobnie są skutkiem sporego cła nałożonego na import. Natomiast banany rosną w dużej ilości na miejscu podatki je omijają.

Czy kambodżańskie jedzenie jest zatem dobre? Oczywiście to kwestia gustu. Nam w większości smakowało. Najważniejsze, aby było świeże i dobrze przyrządzone. Niektórzy zapewne spytają czy próbowaliśmy owadów i innych robaczków. Spieszę z odpowiedzią, że tak (to znaczy Agata i ja). Moja Ania jakoś nie mogła się przemóc, by wziąć je do ust. W większości owady te smakują jak przysmażony kurczak. Jedynym ich  mankamentem są odnóża wciskające się między zęby. Warto więc jest mieć nić dentystyczną przy sobie podczas takiego posiłku.

Tym optymistycznym akcentem życzę Wam smacznego!


PODOBAŁ SIĘ TOBIE TEN WPIS?

Jeśli tak, to zarejestruj się aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach związanych z naszymi podróżami. Nie ujawnimy nikomu Twojego adresu!

Szymon

Rower, góry i lampiony – to jego świat u boku żony!

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.