Być kobietą, być kobietą…

Kończąc temat Azji Centralnej muszę poruszyć jeszcze jeden temat, który zarówno w moim jak i Ani odczuciu wydaje się dość istotny i często pomijany. Tak już mamy, że podczas naszego rowerowania po tym świecie bardziej niż osławione zabytki, interesują nas ludzie i ich zwyczaje. Toteż, gdy tylko usłyszeliśmy pewną historię postanowiliśmy dowiedzieć się więcej, a tym samym podzielić się tym z Wami.

(więcej…)

Czytaj więcej

Pożegnanie z Azją Centralną

Żegnamy się z Tadżykistanem, czując już oddech zimy na karku. Gdy ponownie jesteśmy w Kirgistanie pukamy do drzwi Aigul, która gościła nas w Osz zanim to udaliśmy się w Pamir. Tak jak wcześniej, tak i tym razem przyjmuje nas ona bez najmniejszego problemu. I co się z nami dzieje? Krótko ujmując – rozleniwiliśmy się tu w Osz. Chyba przyszedł taki czas, że po męczącym nieco Tadżykistanie, ciągłym pedałowaniu i byciu w ruchu, potrzebujemy przystopować, zwolnić tempo i nabrać nowych sił. Czujemy, że potrzeba nam pobyć w jednym miejscu przez dłuższy czas. Dobrze nam tu u Aigul. Śpimy, jemy, spacerujemy po mieście i spędzamy czas z rodzinką dziewczyny serwując im polskie dania, a w zamian otrzymując kirgiskie przysmaki. W Szymonie budzą się nawet chęci majsterkowania i naoliwia wszystkie drzwi w domu, po czym zabiera się za naprawę prysznica i bojlera podgrzewającego wodę. Co się z nami dzieje!? Energia do dalszej jazdy powoli wraca, a wraz z nią dodatkowe kilogramy. Siedzieć tak moglibyśmy tu zapewne jeszcze długo, ale trzeba w końcu ruszyć tyłki i pomyśleć co dalej. Za oknem szaro, buro, zimno i do tego deszcz. Nie nastraja to do jazdy rowerem, a przecież musimy się jeszcze dostać do Biszkeku, by rozpocząć kolejny, cieplejszy etap naszej podróży.

(więcej…)

Czytaj więcej

Schumacher po azjatycku

O Kirgistanie napisaliśmy już sporo. Świetni ludzie, piękne widoki i odmienna kultura, która ściśle związana jest z religią. Niektórzy więc mogą powiedzieć, że musieliśmy się czuć tam bardzo dobrze. I poniekąd mają rację. Czulibyśmy się właśnie tak, gdyby nie jeden szczegół, który potrafi popsuć naprawdę wiele. Bez odpowiedniego nastawienia do realiów tam panujących wyjechalibyśmy zapewne z tego kraju mocno podminowani. Na szczęście po odwiedzeniu już kilku krajów w Azji nasza poprzeczka zdenerwowania po minięciu której, puszczają nam nerwy, troszkę się podniosła, więc dawaliśmy radę. Jednak czuję, że warto wspomnieć o kilku rzeczach zanim ktoś wybierze się rowerem do tego kraju. (więcej…)

Czytaj więcej

Wyścig z czasem

Do Osz dotarliśmy w dobrych humorach. Jechaliśmy w sumie zgodnie z planem, tak by dojechać do granicy w momencie, gdy zacznie się nasza 30 dniowa wiza do Tadżykistanu. Piękne widoki, mili ludzie po drodze. Nocleg w Osz też już mieliśmy wcześniej umówiony u kirgiskiej rodziny, więc była szansa na poznanie lokalnych zwyczajów. Nic wiec dziwnego, że dobrze nam się jechało, nawet pomimo wiatru w twarz i chłodnej jesiennej aury.

(więcej…)

Czytaj więcej

W drodze do Osz

Wyjazd z Biszkeku nie rozpoczął się zbyt pomyślnie dla nas. Rankiem złapaliśmy gumę. Połataliśmy ją jednak sprawnie i mogliśmy jechać dalej. Niestety po godzinie sytuacja się powtórzyła. Tym razem wada fabryczna dętki.

– Jakoś pechowo dzień zaczynamy – mówię do Ani.

Po kolejnych dwóch godzinach zanotowaliśmy trzeci postój. Okazało się, że wcześniej naklejona łatka nie wytrzymała wysokiego ciśnienia w tylnym kole.

– Wrr! -zdenerwowałem się. – Ile można?

Tym razem wymieniłem całą dętkę, a przy okazji zmieniłem oponę, gdyż stara zaczynała pękać z boku. Nie chciałem ryzykować czwartego postoju. Może później uda się wykorzystać tę starą oponę na mniej obładowany przód mojego roweru. Czas pokaże.

(więcej…)

Czytaj więcej

Wizowe perypetie w Azji Centralnej

Tak to już jest, że sporym ogranicznikiem w podróżach są wizy. A te w Azji Centralnej dorobiły się miana wyjątkowo upierdliwych i skłonnych do bardzo częstych zmian w warunkach ich wyrobienia. Ciekawą stroną, którą możemy polecić jest z pewnością Caravanistan.com, gdzie umieszczane są najświeższe informacje o sytuacjach wizowych w tych państwach. Niestety i w naszym przypadku kwesta wiz pokrzyżowała nam nieco zamierzenia, a może ujmę to inaczej, wykreowała nowy plan. Kirgistan, jako kraj do którego nie potrzebujemy wizy, miał być takim naszym przystankiem i jednocześnie polem bitwy o kolejne wizy. W planach mieliśmy zorganizowanie wiz do Tadżykistanu, Uzbekistanu, Turkmenistanu i aplikowanie o pozwolenie na wjazd do Iranu. Stamtąd zamierzaliśmy przedostać się do Indii jak najtańszym kosztem. Mógł to być prom, samolot lub nawet przejazd lokalnym transportem przez Pakistan.

(więcej…)

Czytaj więcej