Usterki w długiej podróży rowerowej

Już widzę miny większości kobiet, a zapewne też wielu mężczyzn, czytających ten tekst. O czym on pisze? Rozumiem usterki, ale czemu posługuje się tym dziwnym słownictwem? Czy nie może pisać prościej? Kochani, nie wszyscy muszą rozumieć ten tekst. Każda dziedzina ma swój fachowy język, a nie każdy musi wszystko z danej działki wiedzieć. Także jeżeli nie interesujecie się rowerowymi podróżami od strony technicznej, albo rower przygotowuje Wam specjalista, ten tekst możecie spokojnie sobie podarować. No chyba, że jesteście ciekawi naszych dotychczasowych sprzętowych problemów, to zapraszam do lektury.

Tak naprawdę nie chciałem pisać na blogu nic o sprzęcie, by Was po prostu nie zanudzać. Jednak doszły mnie słuchy, że są tu osoby zainteresowane tym tematem. W przyszłości nie wiem, czy będę kontynuował ten wątek. To wszystko zależy od tego, czy komuś z Was będzie zależało, aby czytać taki techniczny bełkot. Musicie mieć też na uwadze, że nie jestem profesjonalnym mechanikiem rowerowym. Mam co prawda doświadczenie w rozbieraniu, składaniu i naprawianiu rowerów, jednak przez moje ręce nie przeszło tyle jednośladów, co przez profesjonalne warsztaty rowerowe. Pamiętajcie też proszę, że moje rady zawarte w tym wpisie odnoszą się do wypraw rowerowych, a nie do ścigania się na maratonach czy szosie. Dobrze, to do rzeczy. Gotowi? Zaczynamy!

Oczywistym jest fakt, iż zanim wyjedziecie na długą wyprawę, musicie mieć rower. Zrobię na początek niewielki, subiektywny podział ze względu na różne sytuacje, które mogą wystąpić:

  • Wiele osób jadących w dłuższą podróż, kupuje rower zupełnie nowy, renomowanej firmy z ramą przystosowaną do bagażników, bidonów itd. Jest to oczywiście najlepsza z opcji, niestety też najbardziej kosztowna. Mankamentem tego rozwiązania może być zakup roweru z nowym siodłem skórzanym. Siodełko takie nie jest dostosowane, czy też wyrobione jeszcze do czterech liter rowerzysty, więc pierwsze tygodnie mogą być bolesne. Największą wadą tego rozwiązania jest niewątpliwe cena. Im lepszy chce się mieć rower, tym wyższą kwotę trzeba przeznaczyć. Jeżeli posiada się nowy rower, dobrej, renomowanej firmy, to praktycznie przez rok czasu ma się spokój z jakimikolwiek naprawami, czy nawet regulacjami. Po tym czasie mogą zacząć się pierwsze małe rzeczy do wymiany. Zakup nowego roweru pod wyprawę rowerową to jednak materiał na osobny wpis. Jest naprawę wiele rzeczy na które trzeba zwrócić uwagę, zwłaszcza, że przy wydaniu takiej sumy pieniędzy, chce się mieć rower na lata, czy nawet całe życie.
  • Rowerzysta chce przyoszczędzić na zakupie nowego roweru i wybiera jeden z najtańszych rowerów z hipermarketów. Takiego rozwiązania jednak nie zalecam. O ile przy krótkich wypadach można go rozważyć, o tyle przy jeździe przez kilka miesięcy naprawdę wiele rzeczy może się pojawić. Przede wszystkim materiały z którego złożony jest taki rower są słabe. Mogą popękać szprychy, czy nawet rama. Regulowanie hamulców, albo przerzutek w tego typu rowerach jest czasami katorgą. Trzeba się wtedy przeważnie zdecydować, które przełożenia najczęściej używamy. Przy założeniu, że pokonuje się sporo kilometrów opony zużyją się w trzy miesiące, a dziur w dętkach po drodze pewnie też więcej się złapie. Jeżeli jednak chcę się przyoszczędzić na zakupie roweru, to proponuję zdecydować się na jakiś używany. Wystarczy troszkę poszperać w Internecie i na pewno znajdzie się jakaś okazja. Polecam szukanie dobrej ramy z niezajechanymi kołami, a resztę można dokupić.
  • Kupno roweru używanego po to, by zaoszczędzić troszkę funduszy, to na pewno jedno z rozsądniejszych rozwiązań, zwłaszcza jeżeli posiada się odrobinę doświadczenia w naprawianiu jednośladów. Trzeba jednak po sprawdzeniu jego stanu zdecydować, co wymienić, a co zostawić. I tu jednak ponownie zaczyna się szukanie funduszy w portfelu. Dobre części bowiem kosztują. Co więc kupić nowego, a co zostawić starego? Tu niestety nie ma złotego środka. Dużo zależy od tego w jaki teren się jedzie. Pytanie jaka infrastruktura rowerowa będzie po drodze i czy istnieć będzie możliwość taniego transportu do najbliższego sklepu rowerowego? Jeżeli odwiedza się miejsca, gdzie nie ma sklepów rowerowych, ruch jest słaby, albo nie ma go wcale, to zalecam wymianę wszystkich niepewnych części w rowerze. Jeżeli jednak jedzie się do krajów, gdzie nie ma problemu z częściami i są one cenowo porównywalne z tymi dostępnymi w Polsce, to można zaryzykować i pojechać na starych, średnio wyrobionych częściach.
  • Posiada się już rower i dostosowuje się go do długiej wyprawy rowerowej. Jest to wariant jeden z najczęściej występujących. Nie stać nas na zakup nowego roweru. Staramy się więc przystosować rower do długiego wyjazdu. Taka właśnie sytuacja miała u nas miejsce. Rowery nasze były już co prawda przystosowane do jazdy na dłuższe dystanse, jednakże miały za sobą kilka, czy nawet kilkanaście tysięcy kilometrów, więc niektóre części były częściowo lub mocno zużyte. Ponieważ nie byliśmy pewni czy nasza podróż będzie trwała kilka miesięcy, czy rok, a może i dłużej zdecydowaliśmy się za wiele nie zmieniać w naszych rowerach. Jak coś się zacznie psuć, będziemy myśleć w drodze. Oczywiście założyliśmy, że pierwsze kraje, które odwiedzimy posiadać będą odpowiednią infrastrukturę rowerową. Także poza wymianą zużytego bagażnika rowerowego, siodełka i kilku innych drobiazgów, nic szczególnego nie robiliśmy. Reszta miała wyjść w praniu. Dzięki temu przejechaliśmy kilka tysięcy kilometrów na częściach, które powinniśmy wymienić na miejscu, gdybyśmy jechali w trudno dostępne tereny. Te kilka tysięcy kilometrów może uratować nas przed wydatkiem na samym końcu naszej podróży, więc zaryzykowaliśmy.
  • Wziąć stary rower z biegu i nic w nim nie robić. Oczywiście nie jest to zbyt rozsądne rozwiązanie. No chyba, że jest się pewnym na 100% swojego roweru. Jeżeli jednak przejechało się nim kilka tysięcy kilometrów, to o ile nie jest on z wyższej półki, zawsze będzie coś, co trzeba w nim poprawić

Wstęp już za nami. Teraz przejdźmy do sedna sprawy, czyli usterek, które mieliśmy dotychczas oraz ich naprawy. Wspomnę też o wymianie części, które uległy naturalnemu zużyciu oraz o innych problemach ze sprzętem turystycznym.

Pęknięte siodło w Ani rowerze

Siodełko nie wytrzymało próby podniesienia załadowanego roweru. Było to na początku naszej podróży, czyli w styczniu 2015 roku, jeszcze w Tajlandii. Z racji niewielkiego uszkodzenia, użyłem plastikowych taśm w celu wzmocnienia. Dzięki temu siodełko trzyma do dzisiaj. Trzeba jednak uważać, aby ponownie go nie uszkodzić przy podnoszeniu.

Zmiana całego napędu w Ani rowerze

O tym, że kiedyś będę zmuszony wymienić cały napęd w Ani rowerze wiedziałem już od momentu jego zakupu. Niektórzy pewnie pamiętają moje opowieści o wyborze roweru dla mojej Ani. Najważniejszy był kolor… Napęd oparty na Shimano Altus przejechał na jednym łańcuchu łącznie około 10 tysięcy kilometrów. Mógłby pewnie troszkę więcej jednak wjeżdżaliśmy w góry, a tam już potrzebowaliśmy małej korby. Stara (48/36/26) była za duża. Dodatkowo postanowiłem wymienić napęd na wyższą grupę (Alivio). W związku z tym konieczna była też wymiana piasty tylnej (ze względu na większą ilość zębatek), manetek i tylnej przerzutki. Dwa łańcuchy (zmieniam je obecnie co 1,5 tysiąca kilometrów – o czym napiszę za moment), korba, kaseta, wkład suportu na Octalink również zakupione zostały z grupy Alivio. Można więc powiedzieć, że rower Ani dostał nowe serducho. Wymiana jednak była konieczna nie tylko ze względu na zmianę małej, przedniej zębatki, ale też bezpieczeństwo. Przed nami kilka tysięcy kilometrów, gdzie sklepy rowerowe oferujące części do naszych jednośladów, znajdowały się tylko w stolicach danych krajów. Koszt ewentualnego holowania mógłby więc przekroczyć kilkakrotnie koszt części i robocizny.

Zmiana najmniejszej zębatki w korbie mojego roweru

Ja również posiadałem korbę dużą. Jako, że była ona jeszcze zdatna do użytku postanowiłem podmienić tylko najmniejszą zębatkę po to, by móc łatwiej wjeżdżać pod wyższe wzniesienia. Od samego początku wymieniam łańcuchy więc jak do tej pory używam stale jednego napędu opartego na Deore LX. Zmiana ta nastąpiła w tym samym czasie co wymiana napędu w Ani rowerze.

Wymiana przedniej piasty w moim rowerze

Oryginalna piasta Shimano LX od nowości była w moim rowerze. Po 3 wymianach smaru i podmianie kulek nadszedł czas, aby ją w całości wymienić. Można by próbować jeszcze podmienić miski piasty, które posiadały już małe wżery, ale już nie chciałem w to się bawić. Wymieniona została więc cała piasta. Szacunkowy przebieg to 20 tysięcy kilometrów, jednak 2/3 bez obciążenia sakwami przy dojazdach do pracy. Przy okazji wymiany piasty zmieniłem też szprychy na wzmocnione (DT Champion). Wymiana ta została zrobiona przy okazji zmiany napędu w Ani rowerze.

Wymiana łańcuchów co 1,5 tysiąca kilometrów

Wiem, że łańcuchy ważą i muszę je wozić. To jest niestety wada. Jednak dzięki temu żywotność korby i kasety jest dłuższa, a co za tym idzie więcej mi sumarycznie w kieszeni zostaje. Także coś za coś.

Wymiana wkładu suportu w moim rowerze

Po 10 tysiącach kilometrów wkład Hollowtech dostał luzy. Konieczna więc była zmiana, która przypadła na Japonię, gdzie robocizna okazała się 2 razy droższa, aniżeli klucz potrzebny do tego. Kupiłem więc klucz i wymieniłem wszystko sam.

Pęknięta felga w moim tylnym kole

Koło posiadało obręcz Mavic XM719. Obręcz 36H dedykowana była pod duże obciążenia. Niestety po około 13 tysiącach kilometrów pękła wewnętrzna ścianka. Jak się okazuje nie jest to jedyny przypadek wśród sakwiarzy. Niektórym felga pękała w tym samym miejscu już po 5 tysiącach. Generalnie nie polecam tej felgi pod sakwy. Wymieniłem ją w Kirgistanie na to co akurat udało mi się dostać.

Pęknięta tylna felga w Ani rowerze

Po około 16 tysiącach kilometrów pękła felga firmy Alexrims 32H. Pęknięcia pojawiły się przy szprychach. Wymieniliśmy ją na tę samą felgę ze względu na niedostępność w Indiach innych czołowych firm. Trudno ją jednak polecić, ponieważ Ania miała zdecydowanie mniej bagażu na swoim rowerze aniżeli ja, a dodatkowo felga była pod tarcze więc nie zużywała się tak jak moja pod v-brake.

Złączka łańcucha

Pękła nam w Tadżykistanie. Jednak jako, że posiadaliśmy zapas, wymiana trwała tylko 5 minut.

Zepsuta opona

Używamy opon Schwalbe Marathon z warstwą antyprzebiciową. Oponę tę nadwyrężyłem z własnej winy. Po zmianie felgi niedokładnie wyregulowałem hamulce i klocek ocierał o oponę. Gdy zauważyłem przecierającą się oponę wymieniłem ją na nową, a stara poszła jako zapas. Później przełożyłem ją jeszcze do Ani przedniego koła, gdzie ciśnienie jest dużo niższe, a które też wymagało zmiany. Ta najbardziej wysłużona opona, choć ciągle sprawna, jedzie teraz z nami jako zapas. Opony nasze noszą już widoczne ślady użytkowania, ale nie ma co się dziwić, w końcu trochę już przejechały. Najbardziej zniszczona przejechała jak do tej pory ponad 20 tysięcy kilometrów i ciągle daje radę. Wśród sakwiarzy na 28 calach wiedzie prym opona Schwalbe Marathon plus, która ma grubszą powłokę antyprzebiciową. Generalnie z czystym sumieniem mogę obie te opony polecić.

Przebite dętki

Dzięki dobrym oponom łapiemy znacznie mniej gum, niż osoby nie mające osłony antyprzebiciowej. Jak dotychczas mieliśmy 4 przypadki w których coś nam przebiło oponę. Raz był to wielki kawałek tłuczonego szkła, innym razem wielki kolec idealnie wbił się pod kątem prostym, a 2 razy najechaliśmy na  ostry kawałek metalu. Inne przypadki łapania gum to wady fabryczne dętek, albo słabe łatki. Ja w tylnym kole mam 4,5 at, więc niektóre łatki sobie nie radzą.

Pęknięte mocowania bagażnika Crosso

Czyli tak zwane blaszki montażowe. Ta usterka zdarzyła nam się aż trzy razy. Za każdym razem w innym wsporniku bagażnika. Dwa razy u mnie, raz u Ani. Wszystkie mocowania udało się pospawać. Nie było z tym większego problemu, ponieważ akurat ta cześć jest ze stali. Tylko w Tadżykistanie mieliśmy większy problem, bo nie było prądu i spawarek. Skręciłem więc mocowanie za pomocą starej, zardzewiałej już puszki po piwie i kawałków druta i jakoś przez 200 kilometrów szutrowej drogi prowizoryczna naprawa dotrwała do miejsca, gdzie znaleźliśmy już spawarkę. Bagażnik ma nośność 35 kg. O ile w moim przypadku przekroczyłem tę granicę, to Ania nie miała, aż takiego ładunku. Osobom posiadającym ten bagażnik polecam dorobienie blaszek montażowych z grubszej blachy, aby uniknąć problemów.

Pęknięty tylny bagażnik Crosso

I to 3 razy! Bagażnik przed wyjazdem był nowy. Specjalnie zakupiłem go, ponieważ po 6 latach metalowe uchwyty sakw wyżłobiły już małe rowki, więc nie chciałem ryzykować. Przyznaję, że bagażnik był w moim przypadku przeładowany. Te 35 kilogramów nośności nie wystarczało. Gdy zabierałem wodę i zapas jedzenia, przekraczałem dopuszczalny limit. Mimo to bagażnik sprawował się dobrze. Nawet gdy mocno przeładowany jechałem po tadżyckich wertepach. Niestety Indie już go pokonały. Crosso chcąc zmniejszyć wagę wykonuje swoje bagażniki z glinu. Niestety jego pospawanie już nie jest takie proste. Trzeba znaleźć fachowca z palnikiem gazowym. Dodatkowo dochodzi kwestia zastosowanych cienkich rurek, które ciężko polutować przez niewprawioną osobę. Jakoś się nam jednak udało. Szkoda, że bagażnik pękł nam kolejny raz w Birmie, tuż przy starym lucie. Tam trudniej znaleźć mi było odpowiedniego spawacza. Po objechaniu całego Bagan, w końcu się udało. Od tego czasu bagażnik przejechał już ponad 2000 kilometrów i pękł ponownie w Malezji, gdy w czasie deszczu wpadłem z całym impetem w zalaną wodą dziurę w jezdni. Tym razem powiedziałem sobie dość. W Singapurze kupiłem nowy bagażnik ze stali o nośności 50 kg. Cena ponad dwukrotnie wyższa niż Crosso, ale mam nadzieję, że firma LKLM, którą polecił mi wprawiony sakwiarz da radę. Musiałem tylko wykorzystać stare blaszki z bagażnika Crosso do mocowania sakw.

Obklejanie tylnego bagażnika Crosso taśmą

Jak wspomniałem już wyżej, tylne bagażniki Crosso przy dłuższej eksploatacji potrafią mieć wyżłobione rowki przez metalowe haki od sakw. Dlatego też od początku wyjazdu obklejam taśmą wrażliwe miejsca i co pewien czas muszę tą taśmę wymieniać.

Przetarte sakwy Crosso Dry

Siedem lat użytkowania w różnych warunkach dało już we znaki naszym sakwom. Przed wyjazdem połataliśmy je za pomocą zestawu naprawczego. W czasie podróży także podklejałem kilka przetartych miejsc. Raz musiałem kleić rozchodzący się zgrzewany szew. Udało się i do dzisiaj jedziemy z naszymi sakwami.

Pęknięte gumy naciągów sakw Crosso

Wymieniłem już prawe wszystkie naciągi. Szybciej naprawia się je w starych sakwach ze względu na większy otwór w taśmie regulacyjnej. Mój sposób to użycie starej linki od ośmiorniczki oraz dwóch małych zipów (plastikowe taśmy zaciskające). Dodatkowo troszkę taśmy izolacyjnej i naciąg działa jak nowy. Nie trzeba męczyć się kombinerkami czy innymi narzędziami, a cała wymiana zajmuje około 5 minut. Pomimo tych problemów, sakwy te mogę z czystym sumieniem polecić, jako najlepszy stosunek jakości do ceny.

Wymiana cięgien linek

Jeżeli jedzie się używanym rowerem takie rzeczy się zdarzają. My w drodze wymienialiśmy już cięgna linek hamulców i przerzutek. Wkłady linek polecam więc mieć zawsze w zapasie. No chyba, że ktoś posiada nowy rower, wtedy jest szansa na przejechanie sporego dystansu bez ich wymiany.

Wymiana piasty tylnej w moim rowerze

Ponad 20 tysięcy kilometrów i piasta Shimano deore  XT (FH-M756) zaczęła skrzypieć, jakby chciała wyśpiewać, że za chwilę skończy swój żywot. Do tej pory wymieniłem kulki, smar i zlikwidowałem luzy na bębenku (korpusie kasety). Niestety pomogło tylko na krótką metę. Winy w działaniu upatruję w lekkim ubytku, który jest na misce piasty. Czytając fora i informacje o nieudanych przeszczepach misek, postanowiłem wymienić całą piastę na nową Novatec D042SB 36H. Niestety właśnie te 36 otworów stało się problemem. Nie mogąc znaleźć jej w Birmie, Tajlandii, Malezji i Singapurze zamówiłem piastę z Chin. Wymiana nastąpiła w Singapurze, gdzie dotarła paczka.

Wymiana piasty przedniej w Ani rowerze

Piasta ta miała już około 17 tysięcy kilometrów, a ponieważ jest to oryginalna piasta wkładana w rowery Specialized, niedługo mógł nastąpić jej koniec. Do tej pory likwidowałem luzy i dwa razy całkowicie ją przesmarowałem. Chodziła nadal, jednak ściągając moją piastę z Chin, postanowiłem zamówić dodatkowo nową dla Ani. Kupiłem Novatec D041SB 32H. Wymiana także w Singapurze.

Wyrwane mocowanie śruby podtrzymującej bagażnik w ramie (blisko rury podsiodłowej)

Prowizoryczna naprawa za pomocą zipów. Po zmianie bagażnika wymieniłem je na metalową objemkę jako mocniejsze wzmocnienie.

Wyrobiony gwint w ramie od mocowania bagażnika (przy mocowaniu tylnego koła)

Założyłem dłuższą śrubę z kontrnakrętką z drugiej strony.

Wymiana klocków hamulcowych w Ani i moim rowerze

Nieważne czy rower jest nowy czy używany. Ta część prędzej czy później się zetrze. My wozimy klocki w zapasie, gdyż nawet po wymianie na nowe, może coś się stać. W przypadku V-break polecam używanie klocków miększych. Szybciej się ścierają to prawda, ale za to mniej obrywa felga. W moim odczuciu lepiej wymienić nawet pięć kompletów klocków, niż jedną felgę. Dla hamulców tarczowych jest ta sama zasada.

Regulacje hamulców i przerzutek

Tą podstawową umiejętność polecam nabyć jeszcze przed wyjazdem. Choć i w trakcie też można się nauczyć. To nie jest coś niezwykłego, czy trudnego, ale po co się stresować, gdy coś się przytrafi.

Pęknięty kapsel we wsporniku kierownicy Ahead

Kapsel pękł podczas likwidowaniu luzów w kierownicy. Prawdopodobnie użyłem za dużo siły. Udało mi się w Kathmandu znaleźć używany i podmienić.

Pęknięty wkład w pedale rowerowym

Posiadam pedały Shimano M520. Aby je rozkręcić potrzebny jest specjalny kluczyk. Po 15 tysiącach kilometrów, mając już luzy na kulkach w pedałach, zdecydowałem się spróbować zlikwidować ten problem. Z jednym pedałem się udało. W drugim niestety pękła plastikowa obudowa. W konsekwencji do teraz jeżdżę z troszkę luźnym pedałem. Czekam, aż zajadę go do końca.

Olej rowerowy

To nie usterka tylko konieczność regularnego smarowania łańcucha wymusza na mnie jego wożenie. Można się bez oleju obyć, jednakże trzeba się wtedy liczyć z szybszą eksploatacją całego napędu w rowerze

Amortyzatory w naszych rowerach

Wiemy, że amortyzatory nie sprawdzają się w długich rowerowych podróżach. Cóż, skoro już je posiadamy, musimy je jakoś „pielęgnować”. W naszym wypadku tylko od czasu do czasu wlewam troszkę oleju na rury, by nie zardzewiały i nie skrzypiały. Żadnych innych regulacji. Nie twierdzę, że działają one dobrze. Mój jest bardzo mocno wyrobiony i tylko przy dużych skokach się ugina. Ale nie ma sensu już go wymieniać. Kwestia czy dobrym wyborem jest posiadanie amortyzatora na wyprawie takiej jak nasza, jest już innym tematem, którego tym razem nie będę poruszał.

Dokręcanie śrub w rowerze

Szczególnie w krajach gdzie jeździ się po szutrowych, czy kamienistych drogach śruby lubią się luzować. Konieczne jest więc regularne sprawdzanie, czy aby coś za chwilę nie odpadnie. Warto też posiadać kilka śrub i nakrętek w zapasie.

Zgubiony blok SPD

Sam nie wiem jak to się stało, ale w Katmandu zgubiłem blok w jednym z moich butów SPD. Najprawdopodobniej śruby się poluzowały i odkręciły. O ile śruby w rowerze sprawdzam regularnie, o tyle zapomniałem o tych w moich butach rowerowych. Na szczęście udało się znaleźć używane bloki w jednym z serwisów rowerowych.

Popękane chwyty kierownicy w Ani rowerze

Wytrzymały około 15 tysięcy kilometrów. Wymienione zostały na używane chwyty Ergo w Singapurze, które sprezentował nam zaprzyjaźniony rowerzysta.

Przecierające się linki gumowe do bagażnika

Często o nich mówi się expandery, ośmiorniczki, pająki, czy naciągi gumowe. Służą do przyczepiania bagażu na rower. My używamy ich do mocowania naszych worów transportowych. Często służą też do przytwierdzania prania, czy wody na tylny bagażnik. Przez pewien czas kupowałem nowe. Później z uszkodzonych dętek zacząłem tworzyć nowe linki. Są mocniejsze i dłużej trzymają niż zwykłe ośmiorniczki.

Namiot Alpinus 3-osobowy

Po jednym z noclegów na dziko w Laosie zauważyliśmy, że podłoga w naszym namiocie ma pełno małych dziur. Były ich setki. Podejrzewamy, że rozłożyliśmy się na terenie, gdzie wcześniej rozpylone były jakieś środki chwastobójcze lub coś w tym stylu.  Zdecydowaliśmy się więc na zakup nowego namiotu (MSR Papa Hubba).

Usterki nowego namiotu

Po prawie roku używania podłoga ma pojedyncze dziurki. Nie udało się ich uniknąć mimo dokładnego sprawdzania terenu przed rozłożeniem namiotu i dodatkowej podłogi. Namiot ma też przetarte linki naciągów. Nowe czekają już na wymianę. Wielokrotnie pękały nam szpilki od naciągów. Złe wbijanie? Nie wiem. Wykorzystałem stare szpilki szlifując je w odpowiedni sposób. Do tej pory funkcjonują poprawnie. Zahaczyliśmy też w dwóch miejscach moskitierę. Była to nasza wina przy zbyt szybkim wkładaniu sakw do środka. Metalowe haki sakw Crosso niestety nie są zbyt delikatne dla namiotu. Zszyliśmy rozdarcia ręcznie i od tej pory uważamy przy wkładaniu sakw do namiotu.

Kuchenka Primus OmniFuel OFS

W kuchence wyrobił się tłoczek pompki. Problemy z nim mieliśmy w Tadżykistanie i Kirgistanie. Nie mogliśmy tam jednak znaleźć odpowiednich zamienników. W Tadżykistanie jednak mieliśmy szczęście i dostaliśmy od innego turysty dokładnie taki tłoczek, jaki potrzebowaliśmy. Od tamtego momentu kuchenka działała juz dobrze. W obawie przed kolejnymi problemami w Indiach znalazłem podobne tłoczki i dorobiłem zapas.

Pęknięty element ruchomy pompki paliwa w kuchence

Skleiłem klejem i od tego czasu trzymam pompkę w plastikowym twardym pojemniku, a aby dokręcić kuchenkę do pompki musze obracać pompką zamiast ta śrubą (elementem ruchomym). Problem z firmą Primus polega na braku części zapasowych w Azji, czy nawet Australii. Niestety jeżeli chcemy coś wymienić zmuszeni jesteśmy do zakupu części u producenta, a ten wysyła produkty tylko na terenie Europy. Oczywiście zawsze możesz kupić nową kuchenkę. Są one dostępne w większych miastach Azji.

Maty samopompujące

Na początku naszego wyjazdu używałem maty samopompującej firmy Fiord Nansen. Niestety po 5 miesiącach dostała wielkiego bąbla. Nie dało się na niej spać. Kolejna mata, która poszła na warsztat, to chińska, tańsza produkcja. Wytrzymała może 2 miesiące. Potem puściła na łączeniu. Kilkukrotne próby klejenia nie powiodły się. Od Nepalu jedziemy z kupionymi ze sporym upustem, dzięki firmie Cumulus, starszymi wersjami mat THERM-A-REST. Trzymają do dziś.

Klejenie butów i sandałów

Kleje się przydają. Nie tylko Super Glue, czy klej do gumy. My wielokrotnie kleiliśmy Ani sandały. Podeszwa w pewnych miejscach jest cienka jak papier. Kupiliśmy już nowe sandały w Singapurze. Czekają w sakwie na ponowne rozklejenie się starych. Podklejałem też otok w Ani górskich butach.

Szycie skarpetek czy bielizny

Przy tak intensywnym użytkowaniu wiele rzeczy się przeciera lub puszcza na szwach. Konieczne jest zatem szycie takich rzeczy. Do tego świetnie sprawdza się moja żonka.

Dbanie o skórę

Nie, nie moją skórę, bo to inny temat. Chodzi mi o skórę zwierzęcą użytą w butach czy siodle rowerowym. Co pewien czas smaruję skórę siodła tłuszczem, a buty dodatkowo pastuję, by za szybko nie nasiąkała na trekkingach.

Pęknięty wyświetlacz w telefonie

Z niewiadomych przyczyn, po podróży koleją transsyberyjską, ekran w naszym smartfonie popękał. Niestety nie udało się go naprawić nawet rosyjskim magikom. Nowy wyświetlacz, który można było ściągnąć, okazał się tylko nieco tańszym od całego telefonu. W związku z tym zmuszeni byliśmy zakupić nowy smartfon w Rosji.

Pęknięcia w sprzęcie elektronicznym

Pękły nam obudowy komputera i czytnika e-book. Mamy też pęknięty wkład baterii AA do gripa w naszym aparacie.

Okulary przeciwsłoneczne

Tu prym wiodę ja. Zgubiłem lub zniszczyłem już trzy pary okularów.

Pęknięte plastikowe mocowanie kasku rowerowego

Zwykła taśma nie wystarczyła. Musiałem użyć paska zaciskowego. Kask póki co służy do dziś.

Zapewne nie ująłem wszystkich usterek, które nam się przydarzyły. Niektóre są bowiem tak błahe, że nie warto o nich wspominać. Wiem też, że tekst ten nie wyczerpuje wszystkich technicznych tematów, które nasuwają się, gdy myślimy o dłuższej podróży rowerowej. Gdybyście mieli jednak jakieś pytania, to piszcie śmiało w komentarzach lub w mailu. Nie jestem może ekspertem, ale troszkę mogę podpowiedzieć. A usterki w długiej podróży będą zawsze. Nie ważne czy to będzie rower za 20 tysięcy, czy też za kilkaset złotych. Wiadomo więcej ich będzie przy tańszym rowerze. Widać to po naszym zestawianiu. Nie ma co się jednak załamywać, tylko trzeba szukać rozwiązań. Wystarczy chłodna głowa, czasem dostęp do Internetu, albo pomoc innych osób, a jakieś rozwiązanie na pewno uda się znaleźć. I tego Wam wszystkim życzę, nie tylko w podróży, ale też w życiu codziennym.

No photos

PODOBAŁ SIĘ TOBIE TEN WPIS?

Jeśli tak, to zarejestruj się aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach związanych z naszymi podróżami. Nie ujawnimy nikomu Twojego adresu!

Szymon

Rower, góry i lampiony – to jego świat u boku żony!

8 myśli na temat “Usterki w długiej podróży rowerowej

  1. Szymek to gość z typowo dobrym polskim zacięciem do majsterkowania. Dobrze że znalazł czas do podzielenia się swoimi rozwiązaniami na różne usterki 🙂 Wysłałem mu jeszcze kilka dodatkowych porad 🙂

    1. Rafał, dziękuję za tak obszernego maila z cennymi uwagami. Dzięki Twoim poradom można by nawet stworzyć kolejny techniczny wpis dla podróżujących rowerzystów:D Napisałem Ci w mailu także kilka moich spostrzeżeń. Jeszcze raz dzięki za taki konstruktywny i pełen informacji e-mail. Szerokiej drogi w Chile. Pozdrawiam

  2. Wspaniały poradnik, myślę że te praktyczne rady i sposoby, którymi poradziliście sobie z awariami przydadzą się w pewnym stopniu każdemu rowerowemu podróżnikowi z sakwami! Oczywiście czas waszej wyprawy oraz obciążenie rowerów wpływa chyba w największym stopniu na ilość usterek i awarii, jednak ja sam podróżując z sakwami na tydzień, dwa (dwa razy byłem na miesięcznych wyprawach) miałem do czynienia z kilkoma wymienionych przez was problemami. Warto wiedzieć.

  3. Bardzo dziękuję za te wpis. Zabieramy tą wiedzę i też jedziemy. Patent z podmianą gum w ekspanderach na zużyte dętki już krąży w światku i do nas dotarł 😉

    Ciąłeś dętki wzdłuż czy mocowałeś w całości do haków ze starych ośmiorniczek?

    1. Mocowałem dętki w całości do haków ze starych ośmiorniczek. Nie wyrzucaj tylko starych gum od ekspanderów. Przydają się do naprawy naciągów w sakwach crosso.

  4. Super artykuł i super blog! Spotkaliśmy się na koniec Waszej podróży i początku naszej w Auckland. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy w Polsce 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.