Los potrafi być przewrotny. Tak też było i tym razem. Po trekkingu w Wąwozie Skaczącego Tygrysa mieliśmy do pokonania około 70 kilometrów z Qiaotou do Lijiang. Niestety w większości pod górę. Z poziomu 1800 metrów trzeba było wdrapać się na ponad 2600 by następnie zjechać na 2300. W sumie, już nie takie przewyższenia pokonywaliśmy. Jednak tego dnia wybitnie nam nie szło. (więcej…)
Chiny

Wąwóz Skaczącego Tygrysa
Wąwóz Skaczącego Tygrysa jest jedną z większych atrakcji Junnanu. My postanowiliśmy zwiedzić go na dwa sposoby. O naszym rowerowym przejeździe wspominała już Ania w tekście „Z Habą w Tle”. Ja za to zabiorę Was dziś na mały trekking po urwistych zboczach Wąwozu Skaczącego Tygrysa. Ma być lekko, miło i przyjemnie, czyli co krok zapierające dech w piersiach widoki i zero turystów na trasie. Myślicie, że tak będzie? My w każdym razie tak się właśnie nastawiliśmy, a co z tego wyszło, znajdziecie w tekście poniżej.

Z Habą w tle
Gdy dziś rano się obudziłam za oknem w końcu świeciło słońce i rozpościerał się niesamowity widok na góry. Po trzech dniach kiblowania w zimnym hostelowym pokoju w Shangri-la oczekując na okno pogodowe, nareszcie możemy ruszać.

Z wizytą w Shangri-la
Shangri-la, to tak naprawdę mistyczna dolina opisana przez Jamesa Hiltona w książce „Lost Horizon”. Uznawana jest za wrota do Tybetu. Dlatego też stała się stosunkowo popularnym kierunkiem wśród turystów. Ale gdzie ona tak naprawdę się znajduje? Na to pytanie, wbrew pozorom, odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Istnieje bowiem kilka miasteczek o tej nazwie. Wszystkie pozazdrościły mistycznemu regionowi popularności i za aprobatą władz zmieniały swoje nazwy właśnie na Shangri-la. (więcej…)

Pokrzyżowane plany
Jak wiecie nasz plan podróży zmienia się dosyć często. Ponieważ Internet potrafi spłatać figla, często korzystamy z opinii osób spotkanych w trasie. To one doradzają nam, co ciekawego możemy zobaczyć w danym kraju, a co ominąć, aby nie natknąć się na tłumy turystów. Opinie rowerzystów mają w naszych oczach największe uznanie. Tak było i tym razem. Nasze plany po rozmowie z Annie i Jonathanem z Kunming zakładały, aby dostać się autobusem z rowerami do Deqin, skąd mieliśmy wybrać się na trekking w góry i spędzić noc w Upper Yubeng z widokiem na 5-tysięczniki. Następnie, o ile warunki pozwolą, pochodzić sobie po wyższych partiach gór. Później mieliśmy wrócić do Deqin, by już na rowerach powoli, poprzez ponad 4-tysięczne przełęcze, pedałować w kierunku Kunming. Po drodze planowaliśmy jeszcze odwiedzić Shangri-la (Jiantang). Tam zamierzaliśmy odbić w boczną drogę i Wąwozem Skaczącego Tygrysa dojechać do Lijiang, by później dotrzeć do Dali, a stamtąd do Kunming.

Anioły z Kunming
Podróż nie zawsze jest wędrówką po krajach, od atrakcji do atrakcji. Jest także nauczycielem, psychologiem, lekarzem, a z czasem Twoim najlepszym przyjacielem z którym nie możesz się rozstać. Tak też jest w naszym przypadku. Czego więc nas nauczyły Chiny?