Czy ciekawi Was jaką polecamy trasę na rower w Chinach, a będąc bardziej konkretnym w Junnanie? W sumie nie musi być ona tylko na rower. Może być też motor, a nawet samochód. Tylko samolotem nie dacie rady, bo miasta na tamtych terenach lotnisk nie posiadają. Jeżeli jesteście tej trasy ciekawi ten post jest dla Was.
Chiny
Tarasy ryżowe Yuanyang
Tarasów ryżowych w Chinach jest bardzo dużo. Turyści chcący je obejrzeć mają więc w czym wybierać. Największe i najbardziej popularne mieszczą się w Gulin. My wybraliśmy mniejsze, ale za to mniej oblegane i cichsze, czyli te w Yuanyang. Tak naprawdę na naszej trasie udało nam się zobaczyć 3 duże połacie tarasów i setki mniejszych, ale także urokliwych poletek. Oczywiście w tych rejonach jest ich znacznie więcej, więc zmotoryzowani mogą sobie pozwolić na dokładniejsze ich zgłębienie. Są tu również przygotowane specjalne punkty widokowe umieszczone w najdogodniejszych miejscach. Szkoda, że wstępy do nich są takie drogie. Niedaleko tych najbardziej obleganych punktów widokowych można znaleźć też mniejsze i bezpłatne miejsca, skąd bez problemu można podziwiać panoramę tarasów. My na swojej trasie mijaliśmy punkty widokowe w Duoyishu (największe w Yuanyang; oblegane o wschodzie słońca) i Bada (umiejscowione po drugiej stronie góry; polecane na zachód słońca). Punkt widokowy Duoyishu mieści się w Pugao Laozhai Folk Village, a ten w Bada znajduje się dalej na północ, kilka kilometrów za małą, ale bardzo klimatyczną mieściną Shencun.
Niechciany towarzysz
Gdy zawitasz do Chin, on będzie Twoim częstym towarzyszem. Pojawiać się będzie zarówno w dzień jak i w nocy. Spotkasz go praktycznie na każdym kroku. Czy to w restauracji, sklepie, autobusie, czy może na ulicy. Albo go zaakceptujesz, albo będziesz się męczył tak jak ja.
Być jak celebryta
Czy wiecie jak wygląda życie celebryty? Taka osoba przeważnie jest kimś znanym. Piłkarzem, aktorem, czy też piosenkarzem. Uwielbiana lub nienawidzona przez tłumy, nie może spokojnie przejść przez ulicę. Zaraz jest wytykana palcami lub po chichu obgadywana. Przeważnie przechodnie lustrują ją wzrokiem od stóp do głów. Szeroko otwarte oczy, mimowolne westchnienia to tylko niektóre objawy zdziwionych osób widzących celebrytę. Gdy wchodzi do sklepu, restauracji czy urzędu, rozmowy milkną. Jest cisza. Pojawiają się szepty. Wiele par oczu wodzi za nią wzrokiem, a każde kichnięcie jest skrzętnie odnotowywane. Z ukrycia robione są zdjęcia, bo przecież trzeba się pochwalić na portalu społecznościowym, kogo się widziało. Co odważniejsi podchodzą i pytają się czy mogą zrobić sobie wspólną fotę. Wpatrzone oczy błagalnie proszą celebrytę o pozytywną odpowiedź. Zgodzi się czy nie? – zastanawiają się w duchu. Gdy się zgadza na twarzy proszącego pojawia się szeroki uśmiech. Będzie mógł się pochwalić zdjęciem rodzinie i znajomym. Nie jakimś tam zwyczajnym, ale unikatowym, zrobionym z nie byle kim, z celebrytą.
Junnan z „Gan bei” w tle
Gdy podróżujemy odkrywamy na nowo drugiego człowieka, który gdzieś w naszym rozpędzonym życiu skupionym wokół jednego miejsca stracił znaczenie. Na nowo zauważamy, że otaczający świat jest piękny, a ludzie dobrzy. Wystarczy się tylko rozejrzeć, a czasami i to nie jest potrzebne, bo inni dostrzegą Cię wcześniej. Zaproszą, ugoszczą, podzielą uśmiechem i dobrym słowem. Wszelkie bariery znikają. Nie ważne jaki masz kolor skóry, jakiego wyznania jesteś. Liczysz się Ty jako człowiek. Ilość prostej, niewymuszonej, często spontanicznej dobroci odkryliśmy w miejscu, które byśmy nawet o to nie posądzali, a jednak okazały się nim Chiny, a dokładnie Junnan.
Pierwsze dni w Chinach
Kiedyś usłyszeliśmy, że Chiny można albo kochać albo nienawidzić. My po pierwszym dniu spędzonym w tym kraju nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Wiemy już jednak, że będzie ciekawie, choćby ze względu na to, że tu mało kto po angielsku mówi. Ale jak dwie strony są skłonne do komunikacji, to i bez wspólnego języka można się dogadać.