Pawłodar (Pavlodar), to pierwsze większe miasto, które udało nam się odwiedzić w Kazachstanie. Zostało ono założone prawie 300 lat temu przez Rosjan nad rzeką Irtysz. Obecnie mieszka w nim ponad 300 tysięcy mieszkańców, co czyni je największym w północno-wschodnim Kazachstanie. Większość stanowią osoby pochodzenia rosyjskiego. Z tego też względu dominuje język północnego sąsiada. Mnie osobiście zaciekawił fakt, że Pawłodar jest miastem partnerskim naszej Bydgoszczy. Porównywalna wielkość, ponad czterotysięczna Polonia i wspólne interesy czynią te miasta partnerami w wielu dziedzinach.
Azja

Kazachstan naszym arbuzowym rajem
Wjeżdżając do Kazachstanu nie mamy zbyt wygórowanych życzeń. Tak naprawę ma to być dla na nas kraj tranzytowy. Posiadamy co prawda miesięczną wizę, jednak ciągnie nas na południe w góry. Zwłaszcza, że jest już koniec sierpnia, a my mamy jeszcze masę kilometrów do zrobienia. Planujemy zatem przejazd pociągiem, by nie tracić czasu. Przedtem jednak decydujemy się na przejazd po północnej części Kazachstanu, tak by chociaż odrobinę poznać ten kraj.

Zdrastwujtie z Rosji
Chcąc powitać Rosję z pierwszym dniem ważności naszej wizy, z samego rana stawiliśmy się na granicy mongolsko-rosyjskiej w Altan Bulag. Wiedzieliśmy już wcześniej, że przejściem granicznym pomiędzy Rosją, a Mongolią nie damy rady przejechać na rowerach czy też przejść pieszo. Pozostało więc nam złapać tira lub poszukać innego płatnego transportu. Jak się okazało z tirami nie było tak łatwo. (więcej…)

Gościnność końskim mlekiem płynąca
Mongolska gościnność przeważnie zaczyna się lub kończy miseczką końskiego mleka. Mieliśmy okazję się o tym przekonać osobiście wiele razy. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od poszukiwań noclegu. Już wcześniej pisałem, że na stepie nie ma szans, aby się ukryć i rozłożyć namiot bez zwrócenia na siebie uwagi. W związku z tym postanowiliśmy, że tam gdzie to możliwe będziemy starali się pytać o pozwolenie rozbicia namiotu na czyjejś ziemi.

Karakorum
Do miasteczka Karakorum (zwanego też Charchorin) dotarliśmy dzień po przerwie związanej z przeczekaniem ulewnych deszczy. Właśnie ten jeden dzień wystarczył by wyszło słońce, a niebo przybrało wyrazisty niebieski odcień. Samo miasteczko nie wyróżnia się niczym niezwykłym. Troszkę ponad 8 tysięcy osób, mały bazarek, kilkanaście sklepów i to wszystko. Jednak jest tam jedno miejsce, które chętnie odwiedzają turyści.

Tak nudno, że aż pięknie
Długie przejazdy i puste przestrzenie to norma w Mongolii. Ktoś powie, że w tym kraju można się porządnie wynudzić. Ale wiecie co? Nam się to spodobało. Po zatłoczonych miastach Japonii takie puste przestrzenie spowodowały ukojenie naszych nerwów, nadszarpniętych nieco stawaniem na czerwonym świetle. Mongolia nie wymuszała na nas zatrzymywania się co chwilę. Nie było takiej potrzeby, bo nie było żadnych atrakcji pomiędzy dużymi miastami, a mimo to nam się podobało. (więcej…)